piątek, 18 marca 2011

Czerwonej kokardce mówimy NIE!!!

Podczas spaceru z Zosią spotkałam znajomą. Bardzo się ucieszyła, że na własne oczy może zobaczyć małą Śliwkę.
-"Śliczna dziewczynka-mówi znajoma a po chwili- "Nie, paskudna jesteś tfu, tfu"-dodaje i jakby spluwa za siebie.
-"To jaka jest wreszcie?"-pytam lekko zdezorientowana. -"Ładna czy brzydka i czemu spluwasz na widok mojego dziecka?"
"-Tak na wszelki wypadek, żeby nie zauroczyć'-- mówi znajoma.-"A gdzie czerwona kokarda? Koniecznie jej przyczep do wózka".
-"Po co?"-pytam zdziwiona.
-"Na wszelki wypadek, żeby nikt nie rzucił na małą uroku. Strzeżonego Pan Bóg strzeże"- szybko mnie uświadomiła (za pomocą kokardki nie ma co...-pomyślałam).
Otóż kokardki nie przyczepię i nie wierzę w żadne "kokardkowe" zabobony tak jak i nie wierzę w to, że Polacy maja magiczną moc aby rzucać uroki na niewinne niemowlęta. Jedyne miejsce gdzie nasza córeczka może ją nosić to tu:)


A tak na marginesie to:

"CZERWONA KOKARDKA to symbol solidarności z ludźmi żyjącymi z HIV i AIDS, ich rodziną i przyjaciółmi. Symbolizuje poświęcenie i zaangażowanie w walkę z AIDS".
Więcej informacji dla miłośników czerwonych kokardek znajdziecie tutaj

3 komentarze:

  1. Fajna ta wasza Zośka( piszę, bez spluwania :P) Będzie się działo bo te Zośki... to bardzo spokojne i ciche dziewczyny są zobaczycie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. W Lublinie się taki zababon szerzy? A myślałam, że to katolickie na wskroś miasto:-) Przynajmniej nikt nie wspomina o ,,przełamaniu'':-)

    OdpowiedzUsuń
  3. bo wszyscy specjaliści od "przełamania" mieszkają w Kole.

    OdpowiedzUsuń