sobota, 29 czerwca 2013

z życia wzięte z ust Zosi wyjęte...

Dzieciństwo to kopalnia żartów i anegdot. Czasami śmieszne powiedzonka ciągną się za maluchem aż do dorosłości i są pożywką do żartów przy świątecznym stole dla całej rodziny. Do dziś złoszczę się gdy moja mama wspomina jak w dziecięcy i nie powiem sprytny sposób próbowałam ustalić w ilu i jakich językach mówi mój starszy kuzyn. Miałam nie więcej niż 4 - 5 lat a brzmiało to mniej więcej tak:
- "Krzysiek, w jakich językach obcych mówisz? Madame mesie, How do You do czy Hitler kaput?"- to ostatnie zapewne zasłyszane, w którymś z wojennych filmów, których fanką byłam w owym czasie. Pełna "profeska" jakby się teraz powiedziało. Nie wiem czy otrzymałam odpowiedź bo kuzyn zanosił się śmiechem jeszcze przez długi czas ale ja to zdarzenie pamiętam do dziś.
Ale do rzeczy. Ten przydługi wstęp to zapowiedź tego co obecnie słyszymy od naszego 2,5 letniego dziecka, któremu buzia się nie zamyka a słowo DLACZEGO jest co drugim w każdym zdaniu i czeka na odpowiedź, która natychmiast staje się pożywką dla kolejnego pytania.
Albo na przykład mówi tak:

- "Mamo zobacz to Jezusek na krzyżu. Co on tam robi tak wysoko?"- pyta dziecko na widok "osiedlowego" krzyża
- "Wisi" - odpowiada zmieszana matka
-"Wspiął się tam? A to łobuziak"- podsumowuje Zosia z uśmiechem.

 a dziś przy obiedzie było tak
-"Czy jest jeszcze makaron?"- pyta Zosia kończąc drugą miskę zupy pomidorowej
-"Nie, już nie ma" - odpowiada zdumiona apetytem dziecka niania
- "Pokaż sito!"- żąda dziecko pokazując palcem na durszlak
-' Gotuj!" - żąda Zosia na widok pustego naczynia.
cdn

piątek, 28 czerwca 2013

Przedszkole

Nie uwierzycie, Zosia dostała się do państwowego przedszkola. Ja sama nie wierzyłam bo na żadnej z pięciu list pod literką s jej nie było. Zniechęcona tym faktem zapisałam dziecko do przedszkola prywatnego płacąc oczywiście opłatę wpisową, której chyba nie da się już odzyskać. Zosia znalazła się w końcu na liście pod numerem pierwszym  (nie przyszło mi do głowy aby jej tam szukać). Mniejsza z tym, dostała się i z tego się cieszę a zatem od września zaczynamy nasza przygodę z państwową edukacją:. Byłyśmy już nawet na krótkiej adaptacji podczas, której Zosia upewniła się, że kibelki rzeczywiście są małe i dowiedziała się, że Pani wychowawczynie nazywa się Iza. Za to ja miałam okazję sprawdzić, że przez prawie 30 lat niewiele się w przedszkolu zmieniło...



piątek, 21 czerwca 2013

siła argumentów

Starsza kuzynka to super sprawa. Można się z nią bawić, razem buszować w ogrodzie u Dziadka, razem biegać i skakać. Gorzej jednak kiedy jedna ze stron chciałaby na chwilę zrezygnować ze wspólnej zabawy. Siła argumentów "starszej" jest niewątpliwie jej mocnym atutem...Nie dzwońcie po pomoc społeczną. Obie dziewczynki czują się dobrze i naprawdę bardzo lubią się razem bawić.

 ważne aby dogonić...
 przewrócić na ziemię
 przeciągnąć po trawie
założyć "nelsona"

 i znów można się bawić




piątek, 14 czerwca 2013

Ciągle pada

Tegoroczne lata nas nie rozpieszcza i zamiast długo wyczekiwanego słońca ciągle tylko ciemne chmury i deszcz. Pocieszające jest jednak to, że dzieciom najwyraźniej deszcz nie przeszkadza a Zosia co dzień rano stoi  w drzwiach w kalosze obuta, gotowa na deszczową gonitwę. Wszystkie osiedlowe kałuże są zaliczone a dziecko szczęśliwe.


 ta kałuża jest O.K
  a kiedy znudzi się zabawa solo do deszczowego berka można zaprosić kuzynkę
  w czasie deszczu dzieci się nudzą
 szpiedzy z krainy deszczowców
krótka walka o kałuże

niedziela, 9 czerwca 2013

stylizacja taty

Tak, tak, wiem . Nie ma nas wcale w wirtualnej przestrzeni za to w tej realniej dzieje się tyle, że nie nadążam z rejestracją.... Maj minął jak z bicza strzelił i nim się obejrzałam już mam czerwiec a na blogu pustki. To się wkrótce zmieni  - obiecuję. Na publikacje czeka cała masa zabawnych zdjęć, z Zosią w roli głównej oczywiście. Tym czasem na szybko dzielę się z wami zdjęciem, które właśnie zobaczyłam a wydarzyło się ono pod matczyną weekendową nieobecność. Autorem jej jest nie kto inny jak Tata Zosi. Stylizacja z serii "idę z tatą do teatru i to na mnie wszyscy będą patrzeć"... niewątpliwie patrzyli z lekkim niedowierzaniem jak mniemam, że ktoś tak mógł ubrać dziecko.

Myślę, że sam T.Jacyków miałby problem  z opisaniem tego stylu