wtorek, 31 stycznia 2012

A jednak niania...

Nie było wyjścia, Zosia w ciągu 2 m-cy złapała 2 zapalenie oskrzeli i niestety trzeba ją było zabrać z klubu i na razie trzymać w domu. A jeśli w domu to potrzebna niania, na gwałt potrzebna!!!
Myślę, że poszukiwanie niani to jedna z najbardziej stresujących czynności w życiu. Jak znaleźć kogoś komu zaufamy na tyle aby powierzyć mu najcenniejszą osobę w życiu. Czy pod nasza nieobecność dobrze się nim zajmie, czy poświęci mu uwagę i przytuli kiedy będzie taka potrzeba? Dobra niania to skarb ale jaka ma być. Starsza czy młoda, doświadczona czy z zapałem, spokojna czy energiczna???

Myśląc o tym wszystkim miała ochotę złożyć wniosek o urlop wychowawczy i po prostu zostać z Zosią w domu bo kto jak nie ja zajmie się nią najlepiej. No tak, żarty na bok. O wychowawczym nie ma co marzyć więc trzeba było trzeźwo podejść do tematu.Dałam ogłoszenia na „nianiowe” portale ale przede wszystkim szukałam kogoś poleconego.Wygrało „polecenie”, młodość i energia. Mam nadzieję, że sprawdzi się w działaniu.
Do klubu malucha jeszcze wrócimy, za dwa miesiące jak mała wydobrzeje i nabierze trochę odporności.
Zosia wykorzystuje swój pobyt w domu nabywając nowe, przydatne umiejętności...sami zobaczcie.




Gotowe!!!


czwartek, 26 stycznia 2012

Apetyt dopisuje!

W zdrowie czy w chorobie, Zosia zawsze je chętnie i dużo. Najbardziej smakuje jej mięso, w każdej postaci. Nie pogardzi również poranną i wieczorną kaszą. Zamieszczam tu zdjęcia aby te chwile wilczego apetytu na długo zapamiętać. Gdzieś z tylu głowy mam rodzicielską obawę, że z apetytu po prostu się wyrasta i poniższe obrazki będą dla mnie niedługo, jedynie grą wyobraźni ...Niech przynajmniej dziecko ma miłą pamiątkę:)

Jak to kasza się skończyła?




Przecież na dnie jest jej jeszcze całe mnóstwo!!!Technikę wylizywania, opanowana do perfekcji!

niedziela, 22 stycznia 2012

Akrobata


Edukacja żłobkowa przynosi widoczne rezultaty, oto dowody:




żąglowanie...
podrzucanie...
zakładanie...
zdejmowanie....
Jak nic, przygotowanie na pracy w  cyrku:)

piątek, 6 stycznia 2012

Powrót do dzieciństwa


W czasie świąteczno-sylwestrowych ferii odwiedziliśmy Góry Świętokrzyskie. Wiosenna pogoda i nasza mała Zosia nie sprzyjały jeździe na nartach. Nart zresztą i tak ze sobą nie wzięliśmy bo najzwyczajniej nie zmieściły się do samochody zapchanego turystycznym łóżeczkiem, zabawkami i nocnikiem.
Nart nie było ale za to za namowa znajomych wybraliśmy się do Muzeum Zabawek w Kielcach, które zawiera zbiory zabawek właściwie ze wszystkich epok.
Miejsce naprawdę kultowe zarówno dla tych, którzy PRL dobrze pamiętają jak i dla tych, którzy znają go tylko z opowiadań. Zwiedzając muzeum nie mogłam się powstrzymać o ciągłego wykrzykiwania "Oooo kot z harmonijką w środku!!!", "Oooo Miś Koralgol!!!" albo "Ooo mebelki dla lalek takie jak moje!!!" W muzeum znalazłam właściwie wszystkie pamiętane przez mnie zabawki z dzieciństwa. Zosia też była zadowolona, zwłaszcza, że wiele eksponatów można było dotknąć i nawet oślinić:) Miejsce rewelacyjnie przystosowane dla dzieci. Na koniec zwiedzania maluchy znalazły miejsce do zabawy, gdzie nie zabrakło ponadczasowych klocków LEGO.
Gorąco polecam wizytę w tym muzeum, naprawdę świetna zabawa dla całej rodziny!!!


"Armia"dziadków do orzechów

A tu kącik "zrób to sam"

Tu doczepić, tam dosztukować i miś gotowy!


no, prawie gotowy...



Tu każde dziecko może się poczuć jak Król Maciuś Pierwszy

środa, 4 stycznia 2012

Niekończąca się historia

Przychodzi zdrowa Zosia do Klubu Malucha... a tam jedno kaszlące dziecko. Na drugie dzień Zosia ma już gile w nosie, trzeciego dnia Pani sugeruje, że to Zosia jest chora i należy ją zabrać do domu bo zaraża inne zdrowe dzieci...Matka dziecko zabiera, przez 3 tygodnie leczy je i trzyma w domu po czym znów przyprowadza ZDROWE dziecko do klubu. Tam spotykają jedno kaszlące dziecko i historia zaczyna się powtarzać.
Tym razem matka nie odpuszcza i mówi do Pani, że może należy chore dziecko odesłać do domu bo szkód narobi wśród tych jeszcze zdrowych. Pani tłumaczy, że winni są rodzice, i że one nie mogą odmówić bo rodzice nie mają co zrobić z tym CHORYM dzieckiem.
Pewnie, oni nie mają co z nim zrobić więc do kompletu moje też ma być chore... MASAKRA.
A może by tak nie przyprowadzać chorych dzieci do klubów, żłobków i przedszkoli i zakończyć tą niekończącą się historię.

poniedziałek, 2 stycznia 2012

Nadchodzi...

W czasie świątecznych ferii Zosia nabyła nową umiejętność: CHODZENIE!!! Jeszcze trochę nieporadnie ale za to przed siebie! Matką sukcesu okazały się dłuuuugie hotelowe korytarze, po których dziecię snuło się do woli a upadki amortyzowała miękka wykładzina.
Dziś z nowa umiejętnością poszła do klubu a "ciocie" nie mogły się nadziwić, że ich mała Zosia jest już taka samodzielna.