
Wycieczkę zaczęliśmy od Hajnówki w nadziei, na przejazd wąskotorówką. Niestety, kolejka odjeżdża tylko raz dziennie a nam spóźnionym pozostało jedynie wyobrazić sobie, że taka 4godzinna przejażdżka na pewno była by ciekawa.

Pisząc o Podlasiu nie sposób pominąć przepiękne cerkwie, które można spotkać niemal w każdej wsi. Tu na zdjęciu miniatura jednej z nich.

Potem było już tylko lepiej. Pokazowy Rezerwat Żubrów, Szlak Dębów Królewskich i przepiękne Muzeum Przyrodniczo Leśne sprawiają, że w Białowieży naprawdę można się zakochać. Łagodny głos Krystyny Czubówny, płynący z audioprzewodnika po muzeum, pozwala przenieść się w czasy kiedy na Podlasiu polowali książęta litewscy...pod warunkiem, że zwiedzanie nie przerwie nagle donośny płacz małej Zosi, którą stare historie za nic nie obchodzą, i która po prostu chce jeść tu i teraz!!!




Zwieńczeniem żubrowego dnia były klopsiki z żubra serwowane w pobliskiej restauracji. Zjadłam je zupełnie nieświadoma z czego są zrobione i długo nie mogłam uwierzyć mężowi, który od początku tego nie ukrywał.Jak mogłam???, żeby choć smaczne były....Ciekawe czy "żubrzyna" jest na liście rzeczy zakazanych dla dzieci z alergia pokarmową:). Atrakcji było tyle, że zabrakło nam czasu, żeby tak po prostu posiedzieć i odpocząć choć Zosie się udało jak widać na zdjęciu poniżej.

Jeszcze tylko Muzeum Rolnictwa w Ciechanowcu i już trzeba było wracać do domu.
Wszystkich spragnionym odpoczynku i spokoju gorąco polecam Podlasie, naprawdę warto!!!


Ale fajnie! Ja właśnie pisze u siebie:-)
OdpowiedzUsuń