poniedziałek, 28 maja 2012
Sami!!!
Po raz pierwszy od narodzin naszego dziecka spędziliśmy weekend całkiem sami. Dziecię zostało po opieką babci a my w najlepsze używaliśmy życia...pod opieką wodzireja:)
piątek, 25 maja 2012
Malutka chwila odpoczynku
Ostatnio ciągle wyjeżdżamy. Albo służbowo wyjeżdżam ja, zostawiając
wszystko na głowie męża, który przyznam radzi sobie świetnie. Albo
jedziemy cała rodziną zaliczając wszystkie rodzinne imprezy od chrztów
poczynając na weselu kończąc. Właściwie to przesłałam wypakowywać
walizkę bo i tak wciąż na nowo muszę ją wyciągać. Dokładam tylko za
każdym razem nowe rzeczy, w zależności od okazji, i w drogę. W ostatni
weekend, w drodze na kolejną rodzinną uroczystość, zatrzymaliśmy się w
naprawdę uroczym i dosłownie MALUTKIE miejscu. Pogoda była cudowna,
otoczenie urocze, zwierzęta przyjazne a Zosia szczęśliwa. Czegóż chcieć
więcej??? może czasu aby się tym wszystkim nacieszyć:)
Deptać czy nie deptać oto jest pytanie???
środa, 23 maja 2012
Wózkomaniaczka...
Strzeżcie się dzieci, lale i misie. Nadchodzi Zosia wózkomaniaczka, która nie zawaha się zabrać wam wasz ulubiony wózek i odjechać w siną dal uprowadzając ukochane, niczego nieświadome, lale i misie. Maniaczka ma dokładnie opracowany plan uprowadzenia. Zaczaić się, udawać niezainteresowaną, wykorzystać nieuwagę opiekuna wózka i szybko odjechać przed siebie.
W tym tygodniu ofiarą Zośki padły: "Długowłosa Alina"
"Różowa Lola"
oraz "Bobas Retro"
Jeśli spotkacie ją na swojej drodze, nie zostawiajcie wózka bez opieki. Nawet nie zauważycie kiedy zniknie z waszego pola widzenia:)
poniedziałek, 21 maja 2012
środa, 9 maja 2012
Dzidzia!!!
W ostatnim czasie słowo najchętniej i najczęściej powtarzane przez
Zosię. Kontakt z młodszymi kuzynkami zaowocował wielka miłością do małych
dzieci. Jeszcze miesiąc temu widząc jak biorę na ręce, którąś z
malutkich bliźniaczek, Zosia reagowało żywo okazywanym niezadowoleniem i
nagłą potrzebą znalezienia się na ich miejscu. Tym razem było zupełnie
inaczej. Dziecięce łóżeczko stało się najciekawszym miejscem w domu a
głaskaniom i całusom nie było końca.

Podobno przy trójce, dzieci wychowują się same a co powiecie na taki zestaw?
Pozwólcie przedstawić sobie: Magda i Katarzyna, we własnej osobie.
Na koniec Zosia sama zapragnęła stać się malutką dziewczynka i do znudzenia kazała się wozić w niemowlęcym wózku:)
poniedziałek, 7 maja 2012
LODY...!
Przysmak do tej pory Zosi nie znany w jednej chwili stał się dziecięcym
obiektem pożądania. Już sam ich widok buzi w Zosi dzikie żądze a kiedy
lód jest jeden a dziewczynki dwie, naprawdę trzeba się nagłowić, aby
zagarnąć dla siebie jak najwięcej.

Jest tylko jeden i co my teraz zrobimy???
Ej daj potrzymać!
Tak jak myślałam, zimny jak lód.
A Ty jakie masz? też zimne?
niedziela, 6 maja 2012
Na deptaku w Ciechocinku....
Majowy weekend wciągnął nas niczym czarna dziura. Pochłonięta pakowaniem i organizowaniem całej weekendowej logistyki, popełniłam blogowy grzech zaniedbania - przestałam pisać. Ale obiecuje solennie poprawę i w najbliższym czasie postaram się wszystko nadrobić, a że działo się naprawdę dużo możecie liczyć na ciekawe relacje:)
Czas wolny spędziliśmy u dziadków w Kole ciesząc się piękną pogodą (o dziwo, pierwszy raz od 5 lat nasza majówka była naprawdę piękna) i pławiąc się w słodkim lenistwie skrupulatnie zjadając wszystko co nam pod nos podsunięto, za co bardzo jesteśmy wdzięczni. Dziecię zadowolone z towarzystwa osób starszych i młodszych!!! (o tym w następnym odcinku), bawiło się przednio i za domem bynajmniej nie tęskniło. Plusem długiej nieobecności jest niewątpliwie ponowne mocne uczucie do starych już zabawek, które z perspektywy odległości przybrało na sile.
W międzyczasie odwiedziliśmy Ciechocinek, miejsce przyjazne zarówno starszym jak i młodszym kuracjuszom. Podobno uzdrawiająca moc tężni może zdziałać cuda dla "żłobkowych chorowitków" a pięć dni w Ciechocinku to jak 2 tygodnie nad morzem. No nie wiem co o tym myśleć, tężnie robią naprawdę imponujące wrażenie ale czy potrafią zdziałać cuda??? Ekonomicznie jest to przekonujące:)
-Przepraszam czy Panowie wiedzą gdzie te tężnie? Szukam, szukam i znaleźć nie mogę???
Czas wolny spędziliśmy u dziadków w Kole ciesząc się piękną pogodą (o dziwo, pierwszy raz od 5 lat nasza majówka była naprawdę piękna) i pławiąc się w słodkim lenistwie skrupulatnie zjadając wszystko co nam pod nos podsunięto, za co bardzo jesteśmy wdzięczni. Dziecię zadowolone z towarzystwa osób starszych i młodszych!!! (o tym w następnym odcinku), bawiło się przednio i za domem bynajmniej nie tęskniło. Plusem długiej nieobecności jest niewątpliwie ponowne mocne uczucie do starych już zabawek, które z perspektywy odległości przybrało na sile.
W międzyczasie odwiedziliśmy Ciechocinek, miejsce przyjazne zarówno starszym jak i młodszym kuracjuszom. Podobno uzdrawiająca moc tężni może zdziałać cuda dla "żłobkowych chorowitków" a pięć dni w Ciechocinku to jak 2 tygodnie nad morzem. No nie wiem co o tym myśleć, tężnie robią naprawdę imponujące wrażenie ale czy potrafią zdziałać cuda??? Ekonomicznie jest to przekonujące:)
-Przepraszam czy Panowie wiedzą gdzie te tężnie? Szukam, szukam i znaleźć nie mogę???
Subskrybuj:
Posty (Atom)