Tak, tak, pigwobranie! Kilka lat temu, kiedy pierwszy raz spróbowałem konfitury z pigwy od razu oczarowała mnie ona swoim smakiem, aromatem, kolorem... wszystkim (czego język inżyniera nie potrafi opisać). Pigwy trzeba spróbować, po prostu. Dlatego kiedy tylko zobaczyłem ją na targu nie mogłem przejść obojętnie.
Wraz z Zosią zabraliśmy się za przygotowanie konfitury z pigwy.
Jak podaje dr Google pigwa ma siedem razy więcej witaminy C od cytryny (dlatego nazywana jest polską cytryną). Pigwy nie należy mylić z pigwowcem (pierwsze do drzewo, a drugie to krzew, różnią się także wielkością owoców).
Obróbka pigwy nie jest łatwa, ale z odpowiednim narzędziem można sobie poradzić. Narzędzie obsługiwał Tata Zosi.
Przepis na konfiturę jest bardzo prosty- pigwa:cukier, 1:1.
W kilku słoikach zamknęliśmy smak lata - będzie idealny dodatek na jesienne wieczory do herbaty (w wersji dla dorosłych przygotowałem również nalewkę- mam nadzieję, że i jej wystarczy na kilka wieczorów, albo przynajmniej, że doczeka jesieni, ale ciii....).
Wybaczcie, ale nie mogłem się powstrzymać żeby nie dodać zdjęcia Zosi. Pozdrawiamy!
Zdjęcie Zosi jest cudowne ! Więc dobrze że nie mogłaś się oprzeć ;) pozdrawiamy !
OdpowiedzUsuńfotka jest fantastyczna, prawdziwa modelka, przysłoniła nawet tą nalewkę:)
OdpowiedzUsuńNiekiedy robię pigwową nalewkę, niestety owoce pigwy (u mnie raczej pigwowca) sa bardzo oporne na krojenie i dlatego niezbyt często się w to bawię, a Zosia, cóz... Zosia - cudne oczy ma ;)
OdpowiedzUsuń