Ostatni tydzień upłynął nam pod znakiem choroby i siedzenia w domu. Zosia znowu podłapała jakiegoś wirusa, który sprawił, że wyglądała jak nakrapiane indycze jajo. Nikt nie wiedział co jej jest, niektórzy nawet sugerowali hospitalizacje, antybiotyk i kwarantannę:). Na szczęście wszystko się dobrze skończyło i Zosia odzyskała swoje naturalne umaszczenie.
Zosia przyzwyczajona do "klubowego" zamieszania źle znosiła domową nudę a my stawaliśmy na głowie aby jej ten czas uprzyjemnić...
-Tu dotknę, tam uderzę i muzyka gra. Co prawda technika pozostawia jeszcze trochę do życzenia ale najważniejsze, że obie ręce pracują
- No, o śliwkach to ja wiem wszystko, w końcu nazwisko zobowiązuje...
-śliweczkę dla Pani?
- Dziwna rzecz ta kapusta, im więcej się jej próbuje tym więcej jej na podłodze i ubraniu.
Chcę być Zosią! Bosko ma z Tobą :P
OdpowiedzUsuńcudowne spędzaniu czasu, ja na jej miejscu zostałabym już w domu, miejcie się na baczności, może nie będzie chciała już wracać do Klubiku;)pomysły super, ciekawe tylko ile było po tym sprzątania, prania i ... bólu głowy. ale czego się nie robi dla takiego Kochania, pozdrawiam:)))
OdpowiedzUsuńjako perkusistka podoba mi się najbardziej ! :) pozdrawiamy !
OdpowiedzUsuń