czwartek, 18 sierpnia 2011

wyjazdy i powroty

Letni czas zachęca do podróży. Plany były ambitne a skończyło się na wizycie u dziadków w Kole. 5-godzinna podróż z ruchliwym dzieckiem nie należy do przyjemności, zwłaszcza jeśli to dziecko po uruchomieniu silnika, zamiast iść spać, drze się wniebogłosy. Tym razem postanowiliśmy wyprzedzić fakty i wyruszyliśmy o 4 w nocy. Podobnie zrobiliśmy w drodze powrotnej i tym sposobem dziecię zamiast brykać, spokojnie przespało większość drogi. Gorzej z rodzicami, którzy po nocnych wojażach chcieliby odpocząć a tu się nie da. Trzeba się zająć, pobawić, ukochać...
No nic, ważne, że wyjazd się udał:) Zosia została ochrzczona, zobaczyła wiele nowych twarzy, miejsc, wróciła również z dwoma nowymi zębami, które mocno dały nam się w kość. Zosiowe zęby rosną, jak mówi Pani doktor, po chińsku. Dwójki wyprzedziły jedynki, może stąd te wielogodzinne krzyki i gile do pasa. Dość o tym. Relacja z wyjazdu w najbliższym czasie jak tylko zdołam odespać nocne podróże.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz