niedziela, 21 kwietnia 2013

Wysoka kultura

Długo wyczekiwana wiosna odwlekała swoje przyjście  w nieskończoność a dziecko w domu dostawało kota w powodu wiadomych tzn odizolowania od świata zewnętrznego. I co tu rodzicu robić w takie dni??? (na szczęście należą już do przeszłości ale bolesne wspomnienia jeszcze tlą się w mojej głowie). Ambitny rodzic dwoił się i troił aby niesfornemu i pełnemu energii dwulatkowi zapewnić rozrywkę na miarę jego potrzeb i nie doprowadzić siebie i reszty domowników do infekcji "kotem". Jednym ze sposobów było dla nas tej zimowej wiosny uczestnictwo, w koncertach muzyki poważnej dla maluchów. Idea piękna i same koncerty też niczego sobie choć Zosia już od wejścia pytała kiedy wychodzimy i czy mam lizaka. Rzeczony lizak ratował sprawę na okres zużycia a potem zaczynała się kolejne pytania i głośno wyrażone niezadowolenie - "Mamusiu ja chcę już iść do domu". Mamusia jednak do domu iść nie chciała  a i do tego zainwestowane, w rozwój muzyczny dziecka, pieniądze chciała wykorzystać w pełni. Po trzech koncertach doszłam do wniosku, że dużo łatwiej wdrażać w wyższą kulturę niemowlaki co to jeszcze własnego zdania nie mają tylko pokornie leżą w swoich fotelikach patrząc  błogo w sufit....

Przed koncertem dzieci mogły własnoręcznie spróbować o co chodzi z tą muzyką
 Muzyka wywoływała u młodych słuchaczy naprawdę przeróżne emocje....od znudzenia do





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz