Zosia rośnie a wraz z nią rosną również zosine włosy. Do tej pory nasze dziecko skutecznie utrudniało jakikolwiek kontakt swoich włosów z nożyczkami. Jedynie raz pod osłoną nocy udało mi się obciąć jej grzywkę - o efektach estetycznych lepiej nie wspominać....
Nadszedł jednak czas aby po raz pierwszy odwiedzić salon fryzjerski. Przygotowania do tego poprzedziła wnikliwa lektura książeczki "Zuzia idzie do fryzjera" z dokładnym omówieniem wszystkich detali i szczegółów rytuału postrzyżyn:)
W oryginale obrządek różnił się odrobinę od tego książkowego (narzutka nie była w gwiazdki i dlatego Zosia nie pozwoliła jej sobie nałożyć a fotelik nie obracał się dookoła dlatego też postanowiła usiąść na maminych kolanach) ale całość wypadła naprawdę dobrze. Z całej wizyty Zosia zapamiętała dwa najważniejsze elementy CIACH CIACH I SZU SZU (suszarka). Teraz wygląda naprawdę dobrze a obiecane, za grzeczne zachowanie lody, sprawiły, że z uśmiechem opowiada gdzie była:).
Zasłużona nagroda:)
Prawdziwa Dama w prawdziwym salonie fryzjerskim :)
OdpowiedzUsuńA propos ciach ciach ;) Polecamy: http://ciachciach.lublin.pl/o-nas/ :)
OdpowiedzUsuńTak bez pasemek?
OdpowiedzUsuńMój Maluch do fryzjera się jeszcze nie nadaje i niestety jest skazany na moje dzieło :D
OdpowiedzUsuń