U Zosi w przedszkolu był. Dzwonił dzwonkiem, przedarł się przez śniegi aby uszczęśliwić grupę małych przedszkolaków. Wszystkie dzieci przygotowały dla Mikołaja prezent bo jak mówi wychowawczyni "uczymy się nie tylko brać ale również dawać". Zosia z dużą rezerwą podeszła do Mikołaja i nie chciała na jego kolanach pozować do zdjęcia. Słuszne podejście, w końcu wiedzą się po raz pierwszy więc odrobina rezerwy jest wskazana. Na standardowe pytanie Mikołaja, które dzieci były grzeczne i zasłużyły na prezent, tylko nieliczna grupa podniosła pewnie rękę do góry...ciekawe co takiego zmalowały pozostałe 3 latki?:)
w oczekiwaniu....
A u Was był? Zadowoleni?
sobota, 7 grudnia 2013
niedziela, 17 listopada 2013
Przedszkolne migawki...
Żyjemy, jesteśmy, wszystko z nami o.k! To dla tych, którzy może zdziwili się naszą dłuższą nieobecnością w internetowym świecie. Zosia dzielnie radzi sobie w przedszkolu, do którego chodzi ze zmianą częstotliwością spowodowaną oczywiście stanem zapalnym górnych dróg
oddechowych ale ostatnio (rekord) chodzi non stop przez 3 tygodnie więc
nie jest aż tak źle. Uczestnictwo we wczesnoprzedszkolenej edukacji
dostarcza mi wielu przemyśleń i refleksji, którymi oczywiści chętnie się
podzielę a na dziś na szybko zamieszczam kilka zdjęć przedszkolnej
rzeczywistości.
Jak widać dziecię zadowolone, uśmiechnięte od ucha do ucha więc chyba nie ma się się o co martwić:)
Jak widać dziecię zadowolone, uśmiechnięte od ucha do ucha więc chyba nie ma się się o co martwić:)
czwartek, 5 września 2013
Proszę Państwa- oto Miś
Ale nie jest to taki zwykły miś...to miś na miarę Zosinych możliwości. Pierwszy przedszkolny miś. Wisi dumnie na tablicy w przedszkolu i aż się prosi aby pokazać go światu a zatem patrzcie i podziwiajcie...
.
.
środa, 4 września 2013
Remont
Koniec wakacji był dla nas czasem dużych zmian. Nie chodziło jedynie o nowy etapu w życiu naszego dziecka jakim jest rozpoczęcie edukacji przedszkolnej ale również o totalną zmianę dziecięcego pokoju.
Jak przystało na przedszkolaka, Zosia z radością zamieniła swoje dziecinne łóżeczko i tapetę w misie na "dorosłe", piętrowe łóżko, po którym skacze do utraty sił. Sama, własnoręcznie, rozkręciła dziecinnie mebelki i z dużym zaangażowaniem pomagała Tacie w dokręcaniu, malowaniu, przyklejaniu, zdzieraniu itp. Nauczyła się również kilku nowych słów wdając się w dialogie z ojcem inżynierem "Tatusiu jakiego elementu potrzebujesz?, Tatusiu, którą śrubkę chcesz?" Zobaczcie sami...
Rozkręcenie
Namaczanie
Zdzieranie
Docieranie
Wyżymanie
Pozowanie
Podawanie
Jak przystało na przedszkolaka, Zosia z radością zamieniła swoje dziecinne łóżeczko i tapetę w misie na "dorosłe", piętrowe łóżko, po którym skacze do utraty sił. Sama, własnoręcznie, rozkręciła dziecinnie mebelki i z dużym zaangażowaniem pomagała Tacie w dokręcaniu, malowaniu, przyklejaniu, zdzieraniu itp. Nauczyła się również kilku nowych słów wdając się w dialogie z ojcem inżynierem "Tatusiu jakiego elementu potrzebujesz?, Tatusiu, którą śrubkę chcesz?" Zobaczcie sami...
Oficjalne otwarcie
Rozkręcenie
Namaczanie
Zdzieranie
Docieranie
Wyżymanie
Pozowanie
Podawanie
Wspinanie
Testowanieponiedziałek, 2 września 2013
Pierwszy dzień w przedszkolu
Powód wiadomy: pierwszy dzień w przedszkolu.
Ten wątpliwy zaszczyt przypadł mi - czyli Tacie Zosi.
Postanowiłem odwrócić role i zachęciłem Zosię, żeby to ona zaprowadziła mnie do swojego przedszkola.
I udało się: z wielkim pędem i zapałem Zosia wręcz zaciągnęła mnie za rękę do swojego przedszkola, ścinając zakręty i biegnąc przez trawnik na skróty. Małe szafki, własny wieszak, osobne miejsce na buty, naklejka bączka na szafce zrobiły na Zosi wrażenie i bardzo się spodobały. Z chęcią przebrała się i weszliśmy na Salę Puchatków. Z przyjemnością nakleiła sobie identyfikator ze swoim imieniem i obrazkiem bączka. I to koniec. Koniec tej miłej części.
Później coś nie zaiskrzyło. Zosia wkleiła się we mnie i ani rusz. O efektach dźwiękowych nie wspominam. Palec po palcu odrywałem Zosię od mojej marynarki...
O 15.00 przyjechaliśmy do przedszkola razem z Mamą Zosi. Moje obawy były tak dalekie, że sądziłem iż usłyszę jej płacz z daleka. Ale tak, na szczęście się nie stało. Kiedy otworzyłem drzwi Zosia siedziała przy stoliku i jadła podwieczorek. Zobaczyła nas i kazała poczekać na siebie aż skończy. Nic. Zamknęliśmy drzwi i cierpliwie poczekaliśmy. Wróciła zadowolona.
Teraz leże na dole jej piętrowego łóżka, a Zosia usypia nade mną. I zobaczcie sami jakie uwagi mi prawi na jutro, dosłownie cytuję:
"Misiu, tak się nie robi, to jest niekulturalne.
Zostawiłeś piżamkę w przedpokoju.
Pani założyła mi niewłaściwą.
Tatusiu, to jest niegrzeczne.
Żebyś tak więcej nie robił."
A tak Zosia wyglądała dzisiejszego poranka.
Subskrybuj:
Posty (Atom)