Ale nie jest to taki zwykły miś...to miś na miarę Zosinych możliwości. Pierwszy przedszkolny miś. Wisi dumnie na tablicy w przedszkolu i aż się prosi aby pokazać go światu a zatem patrzcie i podziwiajcie...
.
czwartek, 5 września 2013
środa, 4 września 2013
Remont
Koniec wakacji był dla nas czasem dużych zmian. Nie chodziło jedynie o nowy etapu w życiu naszego dziecka jakim jest rozpoczęcie edukacji przedszkolnej ale również o totalną zmianę dziecięcego pokoju.
Jak przystało na przedszkolaka, Zosia z radością zamieniła swoje dziecinne łóżeczko i tapetę w misie na "dorosłe", piętrowe łóżko, po którym skacze do utraty sił. Sama, własnoręcznie, rozkręciła dziecinnie mebelki i z dużym zaangażowaniem pomagała Tacie w dokręcaniu, malowaniu, przyklejaniu, zdzieraniu itp. Nauczyła się również kilku nowych słów wdając się w dialogie z ojcem inżynierem "Tatusiu jakiego elementu potrzebujesz?, Tatusiu, którą śrubkę chcesz?" Zobaczcie sami...
Rozkręcenie
Namaczanie
Zdzieranie
Docieranie
Wyżymanie
Pozowanie
Podawanie
Jak przystało na przedszkolaka, Zosia z radością zamieniła swoje dziecinne łóżeczko i tapetę w misie na "dorosłe", piętrowe łóżko, po którym skacze do utraty sił. Sama, własnoręcznie, rozkręciła dziecinnie mebelki i z dużym zaangażowaniem pomagała Tacie w dokręcaniu, malowaniu, przyklejaniu, zdzieraniu itp. Nauczyła się również kilku nowych słów wdając się w dialogie z ojcem inżynierem "Tatusiu jakiego elementu potrzebujesz?, Tatusiu, którą śrubkę chcesz?" Zobaczcie sami...
Oficjalne otwarcie
Rozkręcenie
Namaczanie
Zdzieranie
Docieranie
Wyżymanie
Pozowanie
Podawanie
Wspinanie
Testowanieponiedziałek, 2 września 2013
Pierwszy dzień w przedszkolu
Powód wiadomy: pierwszy dzień w przedszkolu.
Ten wątpliwy zaszczyt przypadł mi - czyli Tacie Zosi.
Postanowiłem odwrócić role i zachęciłem Zosię, żeby to ona zaprowadziła mnie do swojego przedszkola.
I udało się: z wielkim pędem i zapałem Zosia wręcz zaciągnęła mnie za rękę do swojego przedszkola, ścinając zakręty i biegnąc przez trawnik na skróty. Małe szafki, własny wieszak, osobne miejsce na buty, naklejka bączka na szafce zrobiły na Zosi wrażenie i bardzo się spodobały. Z chęcią przebrała się i weszliśmy na Salę Puchatków. Z przyjemnością nakleiła sobie identyfikator ze swoim imieniem i obrazkiem bączka. I to koniec. Koniec tej miłej części.
Później coś nie zaiskrzyło. Zosia wkleiła się we mnie i ani rusz. O efektach dźwiękowych nie wspominam. Palec po palcu odrywałem Zosię od mojej marynarki...
O 15.00 przyjechaliśmy do przedszkola razem z Mamą Zosi. Moje obawy były tak dalekie, że sądziłem iż usłyszę jej płacz z daleka. Ale tak, na szczęście się nie stało. Kiedy otworzyłem drzwi Zosia siedziała przy stoliku i jadła podwieczorek. Zobaczyła nas i kazała poczekać na siebie aż skończy. Nic. Zamknęliśmy drzwi i cierpliwie poczekaliśmy. Wróciła zadowolona.
Teraz leże na dole jej piętrowego łóżka, a Zosia usypia nade mną. I zobaczcie sami jakie uwagi mi prawi na jutro, dosłownie cytuję:
"Misiu, tak się nie robi, to jest niekulturalne.
Zostawiłeś piżamkę w przedpokoju.
Pani założyła mi niewłaściwą.
Tatusiu, to jest niegrzeczne.
Żebyś tak więcej nie robił."
A tak Zosia wyglądała dzisiejszego poranka.
Subskrybuj:
Posty (Atom)