środa, 23 stycznia 2013

"Jestem muzykantem...

... konszabelantem"...- Pamiętacie to z przedszkola? Ja właśnie sobie przypomniałam w ostatnią niedziele podczas przedstawienia "Mała muzyka" w lubelskim  Teatrze Starym. Spotkania maluchów z muzyką mają przybliżyć im dźwięki instrumentów i pokazać, że muzyka jest we wszystkim co nas otacza: folia, puszka z grochem i wiele innych. Zosia, mimo naszych obaw, wytrzymała  w teatrze całą godzinę a muzyczne skutki przedstawienia odczuwamy wszyscy do dziś. W ruch poszły zapomniane instrumenty, które dostała na pierwsze urodziny. Nawet moja zakurzona gitara, stająca od lat w kącie, nie uszła niezauważona. Została oficjalnie odkurzona i użyta przez naszego "konszabelanta". A swoją drogą czy ktoś wie co znaczy konszabelant? Chętnie się dowiem bo Wikipedia milczy:)




wtorek, 22 stycznia 2013

Współczesna zima

Za moich czasów zima wyglądała trochę inaczej.
Bałwany były większe od dzieci...
 A na sankach jeździły dzieci a nie chińskie lalki ( z całym szacunkiem dla Chin)

środa, 16 stycznia 2013

Złowroga cisza

Jeśli jesteście lub byliście rodzicami ruchliwego 2 latka to na pewno tak jak ja doceniacie nieliczne chwile spokoju i ciszy. Człowiek wtedy myśli sobie "moje dziecko jest już coraz większe, potrafi samo zająć się zabawą" i marzy skrycie "niedługo tak wyrośnie, że będzie samo zostawać  w domu kiedy ja w tym czasie..."- no bez przesady oczywiście ale sami przyznacie, że różne myśli człowieka dopadają. Wracając jednak to tematu i rzeczywistość bo życie szybko zweryfikowało moją rozbujaną wyobraźnie. Chwile ciszy to tylko cisza przed burzą bo to właśnie w tej ciszy powstają "małe domowe zbrodnie". Rozsypany puder na podłodze, farba na krześle, cały krem na buzi lub wyssana pasta do zębów to tylko niektóre  z repertuaru Zosi. Z obawą czekam...mam nadzieję, że nie na więcej:)

Już wolę jak biega i krzyczy, wtedy przynajmniej nie trzeba sprzątać a na pewno nie tyle...

sobota, 12 stycznia 2013

Niezbędnik...

Od jakiegoś czasu nasze dziecko można spotkać w towarzystwie dużej papierowej torby. Ciągle coś do niej wkłada, coś z niej wyjmuje, ogląda. Na pytanie "Zosiu co masz w torbie?" zamyśla się i milczy. Jednak pewnego dnia pokazała mi wszystkie swoje skarby... Każdą rzecz wyjmowała pojedynczo i ze szczególna starannością układała na dywanie. Jak się łatwo domyśleć zajęło jej to sporo czasu...


wtorek, 1 stycznia 2013

Bal

Od jakiegoś czasu nasza córka ma totalny "ubraniowstręt". Każda próba nałożenia odzienia zaczyna się od długich negocjacji, przechodzi w groźby a kończy się na nerwach obu stron. Metoda "ograniczonego wyboru" również zawodzi. Zosia na pytanie czy zakłada bluzkę niebieską czy różową odpowiada "niebieską nie i różową też nie!" i bądź tu rodzicu mądry. Mądry i cierpliwy bo na dworze zimno a zdarza się, że negocjacje dotyczą również koloru majtek, ilości zapiętych guzików czy faktury skarpetek. 
Tym razem miało być jednak inaczej. W końcu bal to bal a wiadomo, że tam wyglądać trzeba. Suknia i białe rajstopy to podstawa, resztę da się załatwić urokiem osobistym. Jednak tuz przed wyjściem dziecię długo nie mogło się zdecydować, który styl pasuje jej najbardziej. O suknie niestety nie było nawet mowy ale niewątpliwie do wszystkiego pasowała fioletowa pomadka:).





Gotowe! Promienna i wesoła, lekko filetowa sylwestrowa Zosia.
Korzystając z  okazji składam Wam wszystkim najlepsze noworoczne życzenia. Dużo uśmiechu, szczęścia i wytrwałości w realizacji planów i marzeń. AAA i oczywiście bądźcie z nami!