wtorek, 29 marca 2011

Pancake-amerykański naleśnik


Oto pomysł na słodki obiad lub pyszny deser w zależności od tego co lubicie. Ochota na amerykańskie naleśniki nachodziła mnie bezustannie od czasu kiedy jako studentka pracowałam w USA w restauracji IHOP czyli
w skrócie w "Naleśnikowym Domu". Tam tez dowiedziałam się, że nasz polski zwykły, płaski naleśnik to "Francuski Naleśnik" a znajomo brzmiący Gofr to "Belgijski Wafel". Miano prawdziwego i jedynego naleśnika maja do amerykanów jedynie ich puchaty, sprężysty, kukurydziany naleśnik czyli Pancake. Wykonanie proste, smak wyborny a co najważniejsze istnieje nieskończenie wiele sposobów spożycia co sprawia, że nie prędko się znudzą. W przepisie uwzględniam również opcję: dla matek karmiących atopową dziecinę:)

Oto przepis:
1 szklanka mąki kukurydzianej (ostatnio zastąpiłam ja kaszką kukurydzianą bo za nic nie mogłam znaleźć mąki kukurydzianej)
1 szklanka mąki pszennej lub orkiszowej
3 jajka (dla karmiących tylko żółtka)
1 szklanka mleka (dla karmiących mleko ryżowe lub owsiane)
2 łyżeczki sody oczyszczonej
4 łyżki brązowego cukru, cynamon
szczypta soli
olej do smażenia
Wszystkie składniki mieszamy razem, ciasto powinno być trochę gęstsze niż to na tradycyjne (francuskie:) naleśniki. Na rozgrzanej patelni formujemy około 5cm placuszki. Smażymy dwustronnie i gotowe!
Najlepiej smakują z domową konfiturą lub z miodem.





sobota, 26 marca 2011

Zosia dla Adama

Mówią, że sportowego ducha należy zaszczepić dziecku już od najmłodszych lat. Dzisiejszy dzień jako, że wyjątkowy dla polskiego sportu, postanowiliśmy wykorzystać do uświadomienia naszemu dziecku, że Małysz wielkim sportowcem był!
Zosia, choć zaliczyła tylko jeden (i to niepełny) sezon skoków narciarskich, postanowiła w szczególny sposób podziękować Panu Adamowi za jego wielkie sportowe osiągnięcia.

Panie Adamie, rośnie godny następca!!!

piątek, 25 marca 2011

Zosia poznaje świat cz. I

Na dworze zimno i szaro a u nas w domu...kolorowo. Jak myślicie, który z kolorów podoba się Zosi najbardziej?


wtorek, 22 marca 2011

Osiedle przyjazne matkom...

Zapraszam na Bazylianówkę, osiedle przyjazne matkom z dzieckiem w wózku.

Szerokie aleje doskonale nadają się na długie spacery a równe podłoże ułatwia pchanie wózka

Mały ruch sprawia, że wszyscy czujemy się tu bezpiecznie...

A uprzejmi kierowcy dbają o to aby wszystkie chodniki były łatwo dostępne...

poniedziałek, 21 marca 2011

Zosia na tropie wiosny c.d

Dziś pierwszy dzień kalendarzowej wiosny. Takiej okazji nasza Zosia nie mogła przegapić. Tym razem postanowiła poszukać wiosny w miejskiej dżungli. Za przewodnika wybrała Tatę, miejsce poszukiwań centrum Lublina.
Z relacji Taty:
Godzina 10.08 centrum handlowe Plaza - najlepsze miejsce parkingowe w centrum. Wzmożony ruch młodych ludzi, wyraźnie wagarowiczów, ale oprócz tego nic nie wskazuje na to by wiosna się już obudziła. To że wagarują to rozumiem, ale że w galerii? Pamiętam, że my też kiedyś świętowaliśmy pierwszy dzień wiosny poza szkołą w ramach "samodzielnie zorganizowanych zajęć w terenie", ale nigdy nie przyszłoby nam do głowy spędzać czas w przybytkach handlowych. Tych wagarowiczów do znaków wiosny nie możemy zaliczyć.
Godzina 10.11 w pośpiechu opuszczamy galerię, udajemy się w stronę Placu Litewskiego. Czekając na drugim skrzyżowaniu na zielone światło szybko nauczyliśmy się żeby wybierać zawsze słoneczną stronę chodnika - tu cieplej niż w cieniu. I jak do tej pory to chyba jedyny znak wiosny - ciepłe promienie przedzierające się między starymi kamienicami mile grzeją nasze czoła. Idziemy dalej...
Godzina 10.18 Plac Litewski. Właściwie pusto, nie liczę niewzruszonego marszałka Piłsudskiego i jego stada wiernych gołębi. Idziemy dalej w kierunku Krakowskiego Przedmieścia, po drodze mijamy wycieczkę z przedszkola.Godzina 10.24 Krakowskie przedmieście. Słońce mile grzeje. Jedna, druga, trzecia... zaczynamy liczyć- na naszej drodze mijamy coraz więcej przedszkolnych wycieczek. I już wiemy, że to nie przypadek. Im bliżej Starego Miasta tym coraz tłoczniej. Dostrzegamy w dłoniach kolorowe wiatraczki, chorągiewki, a w niektórych- tych lepiej przygotowanych- nawet prawdziwe Marzanny! Docieramy pod Bramę Krakowską, w okolice Urzędu Miasta. To tutaj ciągną te wszystkie wycieczki. Robi się naprawdę tłoczno. W tłumie przedszkolaków, za pomocą wózka drążę wąską ścieżkę w stronę Starego Miasta, próbując zrozumieć czy w tych czasach pali się marzannę pod Urzędem Miasta czy jak to za moich czasów było w rzece. Okazuje się jednak ,że pierwszy dzień wiosny wyszedł przywitać nawet Pan Krzysztof Żuk -Prezydent Miasta Lublin. Wzięliśmy udział w pamiątkowym zdjęciu. Jednak to za mało....
Godzina 10.27 Schody przed Urzędem Miasta. Zapoznanie Zosi z Prezydentem Miasta - nowy obywatel z głową Miasta. Podczas spotkania chcieliśmy omówić temat drogi dojazdowej na nasze osiedle na Bazylianówce. Ale cały czas który mieliśmy Pan Prezydent wykorzystał na zachwycanie się Zosią. Ale do tematu naszej drogi jeszcze wrócimy...Krótko podsumowując: w 29 minut udało nam się znaleźć kilka śladów Wiosny w miejskiej dżungli i nawet odbyć miłe spotkanie z Prezydentem Miasta. Jednak sama Wiosna wybiera się do nas jakoś powoli. Pewnie gdzieś tam, na Zachodzie Polski już się pojawia. Ale zanim odprawi się na linii Wisły, włączy roaming, dostanie wizę to jeszcze trochę czasu upłynie. Wiosno- czekamy niecierpliwie.

piątek, 18 marca 2011

Czerwonej kokardce mówimy NIE!!!

Podczas spaceru z Zosią spotkałam znajomą. Bardzo się ucieszyła, że na własne oczy może zobaczyć małą Śliwkę.
-"Śliczna dziewczynka-mówi znajoma a po chwili- "Nie, paskudna jesteś tfu, tfu"-dodaje i jakby spluwa za siebie.
-"To jaka jest wreszcie?"-pytam lekko zdezorientowana. -"Ładna czy brzydka i czemu spluwasz na widok mojego dziecka?"
"-Tak na wszelki wypadek, żeby nie zauroczyć'-- mówi znajoma.-"A gdzie czerwona kokarda? Koniecznie jej przyczep do wózka".
-"Po co?"-pytam zdziwiona.
-"Na wszelki wypadek, żeby nikt nie rzucił na małą uroku. Strzeżonego Pan Bóg strzeże"- szybko mnie uświadomiła (za pomocą kokardki nie ma co...-pomyślałam).
Otóż kokardki nie przyczepię i nie wierzę w żadne "kokardkowe" zabobony tak jak i nie wierzę w to, że Polacy maja magiczną moc aby rzucać uroki na niewinne niemowlęta. Jedyne miejsce gdzie nasza córeczka może ją nosić to tu:)


A tak na marginesie to:

"CZERWONA KOKARDKA to symbol solidarności z ludźmi żyjącymi z HIV i AIDS, ich rodziną i przyjaciółmi. Symbolizuje poświęcenie i zaangażowanie w walkę z AIDS".
Więcej informacji dla miłośników czerwonych kokardek znajdziecie tutaj

wtorek, 15 marca 2011

Byle do 19-stej...

19:00 to w naszym domu czas magiczny. Bez względu na to jaki był dzień, czy Zosia płakała czy była grzeczna jak anioł (jeszcze się nie zdarzyło), od 19 wszystko idzie zgodnie z wcześniej ustalonym planem. To czas relaksu, kąpieli, karmienia i spania. Zosia na widok przewijaka zastyga w błogim bezruchu i pozwala się przebierać, wycierać, masować. Potem już tylko kąpiel w ulubionym wiaderku (wiem co powiecie, że wanienka lepsza, że bezpieczniejsza i takie tak. A ja wam mówię WIADRO jest the best!). Zresztą sami zobaczcie.) i można kłaść dziecko spać. A jak dobrze pójdzie to pośpi do 2 lub 3 w nocy.

poniedziałek, 14 marca 2011

Zosia na tropie wiosny

Ponoć już jest! Ktoś ja widział na mieście, ktoś inny w parku. Skrada się powoli, bardzo nieśmiało. Słońcu karze świecić, ludziom zdziera czapki z głów. Widzieliście ją już?
My w niedziele postanowiliśmy wyjść jej na przeciw.
Miejsce spotkania: Zalew Zemborzycki.

Wędkarze udawali, że wiosny nie ma. Aż strach pomyśleć co będzie jak naprawdę każe słońcu świecić.


Kaczki wysłały na zwiady 2 najbystrzejsze aby po chwili...

Tłumnie ją powitać


A Tata Zosi wybiegł jej na spotkanie (w przerwie przygotowań do krakowskiego maratonu).
Tylko mała Zosia przespała w wózku całe wiosenne zamieszanie.

niedziela, 13 marca 2011

"Mała Biała" project


W sobotę poprosiłam męża aby zmienił Zosi pieluchę a sama udałam się na zasłużoną drzemkę...
Efekty oceńcie sami...


1.Zosia Mumia lub Zosia Kokon
2.Zosia Samuraj na koniu

1.Zosia Osadniczka
2.Zosia Babuszka
3.Zosia Zakonnica
4.Zosia Szef Kuchni

1.Zosia Faraon
2.Zosia Afganka
3.Zosia Rosyjski Tancerz Ludowy
4.Zosia Dziewczyna Lotnika

1.Zosia Krasnal
2.Zosia Hinduska
3.Zosia Batman
4.Zosia Beduin

Jeśli macie lepsze skojarzenia do powyższych zdjęć to proszę o komentarze. Dla najlepszych skojarzeń w nagrodę rekwizyty:)
A jak myślicie, który strój będzie najlepszy na przyszłoroczny karnawał???

piątek, 11 marca 2011

Lekarzu, lecz sie SAM!!! (najlepiej na głowę)


Nadszedł czas kolejnego szczepienia. Trochę się tego obawiłam bo po ostatnim szczepieniu Zosia dała nam nieźle popalić. Przychodnia jak przychodnia gorzej z lekarzami. Średnia wieku pediatrów ok. 60 lat a ta Pani starsza, która nas przyjmowała...no cóż nawet jeśli kiedyś była pediatrą z powołania to już dawno temu jej przeszło. Podczas wizyty: nie spojrzała na nas, nie spojrzała na dziecko, starała się go nie dotykać,o nic nas nie zapytała i bardzo niechętnie odpowiedziała na nasze pytania. Jeszcze przed zakończeniem wizyty zagapiła się w komputer i tak już pozostała do końca, dając nam jednoznaczny przekaz, że wizyta się zakończyła i czas opuścić gabinet. Dobrze, że szczepieniem zajmuje się pielęgniarska bo bez patrzenia na małego pacjenta ciężko by było wbić dziecku igłę.
Pani starsza pediatra- Masakra, nikomu nie życzę wizyty u takiego lekarza.
Na szczęście Zosia tym razem postanowiła być dzielna i jedynym odczuwalnym skutkiem wczorajszego kłucia jest wzmożona senność, którą my skwapliwie wykorzystujemy na nicnierobienie:)

czwartek, 10 marca 2011

A mówią, że słabo przybiera...

Zosia 3 dni po urodzeniu, waga 3,350kg


Zosia dziś, waga 5,5kg



Rekwizyty bez zmian.

Czy jesteśmy EKO...???

Odpowiedzi na to pytanie postanowiła poszukać zainspirowana pewną ekoomamą sztucznie uśmiechająca się na antenie TVN. Niektórych drażni, innych śmieszy a jeszcze inni bardzo ja lubią. Ja Reni nawet lubię choć nie zgadzam się z jej wszystkim ekopomysłami. Kąpać dziecka we własnym mleku nie będę ale "kule piorące" zakupiłam...nie pytajcie czy piorą bo tego chyba nikt jeszcze nie stwierdził. Do rzeczy, Ekomama ma wreszcie swoją stronę tutaj a na niej cała masę pomysłów jak zrobić się bardziej eko. Na bycie eko wg. Reni, wpływa kilka czynników a zatem postanowiła zrobić mały rachunek ekosumienia i sprawdzić czy jestem czy nie jestem.

1.poród naturalny bez znieczulenia to drugie nie z wyboru +1p.
2.karmienie naturalne +1p.
3.pieluszki jednorazowe - 100 p.
4.wyprawka dla dziecka z drugiej ręki (przy okazji dziękuję ofiarodawcom:) i z taniej odzieży +1p.
5.zabawki dla dziecka też z drugiej ręki +1p.
6.przetwory z naszej działki, na razie nie wiele i głównie alkoholowe, ale w tym roku będzie więcej+1p.
7.chleb na zakwasie własnoręcznie upieczony +1 p.
8.wózek i nosidełko zamiast chusty -1p.
9.dziecko śpi w swoim łóżeczku a nie z nami -1p.(choć z tym zupełnie się nie zgadzam)
10.segregacje śmieci(ale tylko na suche i mokre) +1 p. Przy okazji Jasiu K. czekają na Ciebie nakrętki od butelek po napojach.
11.wielokrotne używanie tej samej folii aluminiowej +1p.
12.duże spożycie mięsa -1p.
13.regularne szczepienie dziecka -1p.
14.brak lekarza medycyny naturalnej - 1p., choć zdarza nam się w sytuacjach podbramkowych używać pewnego magicznego czopka homeopatycznego, który sprawia, że dziecko natychmiast się uspokaja (zainteresowanych proszę o kontakt)

No i jak wyszłam...8p. na plus i 104p. na minusie bilans -96p. Wniosek z tego taki, że bez względu na dobre chęci użycie pieluch jednorazowych niweczy wszystkie ekostarania.Hmmm więc może warto pomyśleć o tych wielorazowych i poprawić sobie wyniki. Może... w przyszłym roku.


a to nasz chleb razowy na zakwasie, naprawdę przepyszny!!

wtorek, 8 marca 2011

Dzień kobiet, dzień kobiet...


No i się doczekałam. Oficjalnie zostałam zdetronizowana przez moja mała córkę. Mąż przybył dziś do domu z białymi tulipanami(okazja wiadoma)i dla mnie został tylko jeden. No cóż dzielenia się trzeba uczyć nie tylko dzieci.
Dla wszystkich kobiet, tych dużych i tych małych, wszystkiego naj:)

Matka jest głodna!!!!

Tak, tak wszystko się zgadza. Matka czyli ja ciągle jest głodna. To idź i się najedz powiecie ale to wcale nie takie łatwe. Otwieram lodówkę i jedyne co jest dla mnie dostępne to dżem i szynka. Zosia ma Atopowe Zapalenie Skóry co oznacza, że wszystkie moje kulinarne grzeszki od razu widoczne są na jej twarzy w postaci obfitego rumienia. Żegnajcie serki, jogurciki, żegnajcie ciasteczka(te z masłem) i biszkopciki, żegnajcie cytrusy (nawet banany). O czekoladzie i orzechach nawet nie wspominam bo to się rozumie samo przez się.
Wszystko co dobre zostało mi zabrane. Nawet jeśli czasem przemycę odrobinkę czegoś spoza listy, skorupka na twarzy Zosi zdradza mnie natychmiast a jeszcze przed skorupką zbolały krzyk mojego dziecka.
-"Niech się pani nad sobą nie użala", powiedziała lekarka pokazując mi tym samym jasna stronę problemu. Wszak może pani jeść: buraki, ziemniaki, kurczaki, makaron i szynkę, -"można też, dodała, zrobić sobie pysznego klopsa". Mniam, właśnie
o klopsie marzyłam. Chcę mleka, sera, czekolady
i zupę pomidorową
. Gdybym tylko wiedziała to w czasie ciąży jadła bym bezustannie to wszystko na co teraz mogę tylko popatrzeć.
-"Co Ci kupić do jedzenia?"- to dzwoni maż ze sklepu. - "Wafle ryżowe i makaron już mam i chyba nic więcej tu dla Ciebie nie widzę"...o ironio.
Gdyby nie pewnie blog, którego litościwie podsunęła mi Magda K.tutaj było by po mnie a tak ciasteczka z krupczatki, ciasteczka owsiane, drożdżowy wieniec (oczywiście wszystko bez: masła i mleka)ratują sytuacje. Przepisy z bloga polecam nie tylko mamom na diecie ale wszystkim lubiącym ciekawie zjeść.


Głodna, głodna, głodna...

poniedziałek, 7 marca 2011

12 tygodni

Tyle właśnie dziś kończy nasza córeczka. Dużo i nie dużo, podobno to najważniejszy czas w życiu człowieka. Dziecko powinno poznać 12 nowych osób, odwiedzić 12 nowych miejsc, to samo z nowymi zapachami. Osoby mamy zaliczone, gorzej z miejscami więc czekamy na zaproszenia:). O dziwo nasze dziecko w gościnie zachowuje się jak "anioł"- nie płacze, nie krzyczy
i nawet przyśnie sobie a zatem polecamy się jako goście, najlepiej w godzinach przedpołudniowych.

Życie bez TV

Hmm niemożliwe??? a jednak. Myślałam, że się nie da bo telewizje lubię aż za bardzo i nie ukrywam, że często spędzałam czas gapiąc się bezmyślnie w szklany ekran. Przed narodzinami dziecka oboje z mężem ustaliliśmy, że w miarę możliwości będziemy wychowywać dziecko bez telewizji. Zdumiewające jest, że nawet kilkutygodniowe niemowlę widząc włączony TV zamiera w bezruchu jak zaczarowane a do tego jeśli jeszcze emitowane są reklamy to już po dziecku:) Jesteśmy zdania, że migające obrazy można zastąpić radiem RMF CLASSIC a im później dziecko odkryje kolorowy świat telewizji tym lepiej.
Wiadomo, że nie da się zupełnie uniknąć kontaktu Zosi z TV bo jak już znajdzie się w grupie rówieśników musi wiedzieć jak wygląda świnka PEPA i znać inne kultowe postaci z MINI MINI ale na razie, póki potrzeba jeszcze nie wykształcona, telewizor stanowi jedynie "ozdobę" naszej ściany. Czasami jedynie uda nam się, wykorzystując zosiną drzemkę, chyłkiem obejrzeć Fakty lub jakiś serial ale o tym ciii:)
Sponsorem dzisiejszego posta są wyrazy: słońce i deszcz:)

niedziela, 6 marca 2011

Kilka słów o Zosi Ś.


Blog ma być o Zosi więc dobrze byłby napisać choć kilka słów o niej samej. Cóż...urodziła się 13.12.2010r., w poniedziałek na szczęście, ale i tak do końca życia skazana będzie w dniu swoich urodzin oglądać w TV pewnego "Generała". Wzrost średni, waga przeciętna, oczęta niebieskie, uzębienia brak (na razie). Podobno podobna do Taty choć może tez trochę do Mamy a tak najbardziej to do samej siebie z czasów niemowlęctwa.Głos donośny, charakter....zmienny, usposobienie pogodne.
Potrafi:
spać, jeść, płakać, dźwigać do góry główkę, uśmiechać się i ssać swój kciuk (to umiejętność nowa, ciągle doskonalona), chwycić swoją ulubioną zabawkę
Jeszcze nie potrafi
:obrócić się na plecy (choć próbuje) i usiedzieć dłużej niż 5 min. w leżaczku bujaczku (a podobno wszystkie dzieci go uwielbiają)
Lubi: kąpiel w wiaderku, masaż plecków, leżenie na brzuchu, słuchanie bajek, jazdę w wózku po naszej wyboistej drodze
Nie lubi: mocnego światła, mokrej pieluchy, jak nie może znaleźć kciuka, choć już go gdzieś widziała, i jeszcze kiedy dorośli w porę nie zauważą, że chce spać
Jest jeszcze całe mnóstwo rzeczy, których o Zosi nie wiemy ale ciągle ją poznajemy i to jest w tym wszystkim najlepsze!!!
Ps. na zdjęciu Zosia, która znalazła swój kciuk:)

sobota, 5 marca 2011

Lepiej nie mieć bloga...


"Lepiej nie mieć bloga"...powiedział mój mąż po tym jak z wielkim trudem udało nam się skonfigurować konto na gmailu...ufff ale jednak się udało i teraz już oficjalnie nasza Zosia będzie miała swojego własnego, nowego BLOGA. Tylko po co??? Znów wracamy do początku.
Powodów jest kilka:
1.Każdy teraz ma bloga, duży czy mały, stary czy młody, pracujący i bezrobotny, słowem nie wypada bloga nie mieć..
2. Przy małym dziecku czas tak szybko płynie, że z dnia na dzień nie pamięta się już co było wczoraj co tydzień temu, choć Zosia ma dopiero 3 m-ce już ciężko mi sobie przypomnieć jaka była od razu po urodzeniu...tzn pamiętam, że wyglądała jak mały Chińczyk (do wglądu na zdjęciu) ale reszta już powoli mi się rozmywa. Wracając do tematy blog jest po to aby nie zapomnieć.
3. Kilku naszych przyjaciół mieszka daleko od nas i w ten sposób będą mogli być na bieżąco i mieć wgląd do naszego małego świata.
4. Zosia będzie miała niezłą pamiątkę jak juz nauczy się czytać.Poza tym oszczędzi nam to ciagłych odpowiedzi na pytania: "Mamo a jaka byłam jak byłam mała?", "Tato a kiedy zaczęłam siadać?"a tak dziecina sama sobie przeczyta z wiarygodnego źródła co, jak i kiedy. Wystarczy powiedzieć sprawdź sobie na blogu a zaoszczędzony czas można wykorzystać na błogi odpoczynek.

Powodów pewnie znalazło by się jeszcze kilka na poprzestanę na tych. Jestem pewna, że nasza córeczka dostarczy nam całą mnóstwo powodów na aktualizacji bloga i dzięki niej będzie on śmieszny i ciekawy.